

Niebezpieczne zdarzenia na drodze...
#1
OFFLINE
Napisany 12 listopad 2011 - 18:00
W tym roku w wakacje tirowi, kt jechał w przeciwnym kierunku strzeliła opona tuz przed wyminieciem sie ze mna... Cud, ze nic mi sie nie stalo, bo urwalo mu caly blotnik, kt przelecial nade mna. Dobrze, ze nie trafil w moja szybe, bo moze mnie by juz nie bylo... Stres byl mega, przez ok pol godz nie moglem prowadzic, bo mi sie rece trzesly, a moja laska to prawie zawal miala... :szpital:
#2
OFFLINE
Napisany 13 listopad 2011 - 00:46
1. Urwało mi się lewe przednie koło w trasie i tuż przed skrzyżowaniem (prędkość ok 70km/h). Na szczęście wyhamowałem na swoim pasie i koło w nikogo nie trafiło.
2. z naprzeciwka w trasie wyprzedzała e36, gdzie nie było szeroko. złapałem pobocze (na szczęście utwardzone kamykami) bo inaczej bym poszedł z nim na połówkę.
3. przede mną Honda Civic, załadowana w 4 młode osoby (ok 20lat, 2 chłopaków i 2 dziewczyny) wyprzedzała ciężarówkę to widziałem jak ta ciężarówka i tir z naprzeciwka hamują by zdążył. Myślałem, że wbije się w tego TIRa. a o komentarzach na CB nie bd pisał bo po ocenzurowaniu nic bym nie napisał.
#3
OFFLINE
Napisany 13 listopad 2011 - 10:09
1. Jechałem jeszcze polonezem koleś przed wzniesieniem wyprzedzał skuter na drodze bez poboczy - wypadłem na trawę bokiem, przy ok 80km/h - na szczęście nie było rowu i udało się jakoś wyciągnąć go spowrotem na drogę... duże szczęście w przypadku topornej tylnonapędówki...
2. W tym roku jadąc na wakacje jadącemu z naprzeciwka tirowi przyczepa wpadła w poślizg na zakręcie i zamiatała drogę, również bez poboczy, bokami, minąłem się o może 50 cm z nią jadąc ok 110km/h.. Nie muszę chyba mówić jaki to był fart...
3. Nie tak dawno jechałem do pracy ruch ogromny 2 pasy zapchane jedziemy ok 80km/h lewym pasem, 2 auta przede mną koleś nagle wskoczył na prawy pas, gość przede mną nagle zobaczył ze na lewym pasie stoi babka na awaryjnych, cały hampel wywaliło go bokiem na torowisko, ja cały hampel za nim, koleś wypadł na tory i ominął babke torami, ja wyhamowałem ( w końcu omega trochę lepiej hamuje niż poprzedzająca mnie corsa...) ale gość w lanosie za mną nie dał rady i się nadział na mój tył. Nic groźnego lekka stłuczka. Wyszło dobrze bo były dobre warunki ale jak by było mokro to myślę że mógł z tego być niezły karambol... ja pewnie wmontował bym ta corse w to stojące auto, poprawił by lanos, pewnie jeszcze wciągnęło by się coś z prawego pasa...
#4
OFFLINE
Napisany 06 marzec 2012 - 17:59
... niestety torowisko było dość wysokie w tym miejscu i spod auta zaczęła się sączyć strużka oleju - zahaczył chyba miską olejową o szynę, ale kolizji uniknął ;P
#5
OFFLINE
Napisany 06 marzec 2012 - 18:41
1. wiozłem wuja po auto za łódż jeszcze miałem lagune I zaczołem wyprzedzać 2 auta jak kończyłem wyprzedzać pierwsze to ten przed nim na mój pas bez kierunku dobrze że ten pierwszy zachamował i sie zchowałem bo zle by sie to skończyło.
2. pierwsze moje auto escort 94 rok bordo mciemna szyba ładne alu i poszedł na żyletki spałem za kierownicą przy 100km/h uderzyłem w wysokie pieńki z rzadnej strony nie ruszony ale moja strona i spód masakra. tydzień nie wsiadłem za kierownice.
#6
OFFLINE
Napisany 14 marzec 2012 - 13:39

#7
OFFLINE
Napisany 14 marzec 2012 - 18:01
czasem i tego nie robią , kiedyś grzybiarz wyjechał mi z lasu na rowerze wprost pod motocykl , żeby go nie pyknąć wjechałem stówką do rowuwłączający się do ruchu z takiej drogi patrzy tylko w lewo-czy jego pasem ktoś nie jedzie


Urbino 18
Powszechnie wiadomo że coś jest niemożliwe do zrobienia, aż przyjdzie ktoś kto nie wie że to jest niemożliwe i to zrobi
Nie pij za kierownicą, stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz.
#8
OFFLINE
Napisany 14 marzec 2012 - 19:51
Mnie jakaś magiczna siła zmusiła do zjechania w prawo, Oma zaliczyła kołami prawe pobocze, a dalej już się potoczyło błyskawicznie- około 60-70 km/h do rowu.
Mimo, że całe zdarzenie widział kierowca autobusu, nie zatrzymał się aby mi pomóc. Zrobili to dopiero koledzy z uczelni jadący kilka minut za mną- nota bene ratownicy. Fakt faktem, że sytuacja ta wyglądała bardzo dramatycznie, ale na szczęście skończyło się na połamanych kołach, porysowanym lakierze i popękanych plastikach.
#9
OFFLINE
Napisany 14 marzec 2012 - 19:58
Mimo, że całe zdarzenie widział kierowca autobusu, nie zatrzymał się aby mi pomóc.
a co z kierowcą alfy ?? , bo on chyba też to widział :hmmm:
Urbino 18
Powszechnie wiadomo że coś jest niemożliwe do zrobienia, aż przyjdzie ktoś kto nie wie że to jest niemożliwe i to zrobi
Nie pij za kierownicą, stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz.
#10
OFFLINE
Napisany 14 marzec 2012 - 20:12
a co z kierowcą alfy ?? , bo on chyba też to widział :hmmm:
Co z kierowcą Alfy?

#11
OFFLINE
Napisany 15 marzec 2012 - 18:03
Jest piękny wieczór 20.01.2012r (jedziemy sobie na 2 omegi Obwodnicą Północną Opola z kierunku "Kluczbork" w kierunku "Strzelce Opolskie" dojeżdżamy do takiego ciemnego odcinka w okolicy centrum handlowego z którego jest taki ciekawy wyjazd.W uproszczeniu powiem że skrzyżowanie w kształcie litery "T" tylko bardziej rozległe (wjazd możliwy tylko z jednej nitki obwodnicy). Jest to miejsce w którym zdarzyło się kilka wypadków śmiertelnych przez zawracające pojazdy.Przez to na całym odcinku obowiązuje znak "Zakaz zawracania". Jedziemy sobie i nagle widzę przed sobą jakieś światła.Po chwili myślę " jest ślisko - może ktoś leży w rowie" puszczam nogę z gazu włączam długie światła a tu "małe ku ku". Na drodze w ciemnym miejscu ktoś nieumiejętnie próbuje zawrócić (prawdopodobnie nie widząc krawędzi jezdni robi krótkie posunięcia przód-tył). Natychmiast depczę na hamulec (jest ślisko) odbijam w lewo chcąc postawić się bokiem.Zatrzymuję się na kilka milimetrów od zawracającego samochodu i w tym momencie następuje za mną efekt domina.Samochody wpadają na siebie z dość dużą prędkością jednocześnie oszczędzając moja Omegę niestety nie szczędząc Omegi Diablicy.Zachowując zimną krew odbija ona w prawo wydłużając odrobinę drogę "lotu" swojej Omegi i dzięki czemu nie rozbija zawracającego samochodu - przeszkody oraz mnie.Po około 5 minutach samochód przeszkoda wreszcie zawraca (w trakcie uszkadzając bardzo delikatnie moją Omegę), kierowca jest na tyle bezczelny że wysiada z samochodu ogląda rozbite auta i obraca się na pięcie i odjeżdża.Ja miedzy czasie jestem zajęty udzielaniem pierwszej pomocy oraz wzywaniem służb ratunkowych choć kątem oka zauważam numery rejestracyjne tego auta.Po przyjeździe Pogotowia oddaję Diablicę w ich ręce i opowiadam Policji przebieg zdarzenia.Po czym panowie niebiescy mówią - tu cytuję "Trzeba było go "zapiąć" wtedy byśmy mieli winnego podanego na tacy.A teraz winnym jest ostatni kierujący który zmiótł pozostałe samochody.Pańska żona niepotrzebnie odbiła w prawo.". Na moje stwierdzenie że kierujący wykonywał niedozwolony manewr i zmusił pojazdy jadące prawidłowo do nagłego hamowania usłyszałem że oczywiście jeśli się przyzna do winy odpowie za złamanie zakazu zawracania i ewentualnie za tzw. "przyczynienie" ale nie będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku drogowego.Potwierdzenie tych słów usłyszałem kilka dni temu od prowadzącego dochodzenie w tej sprawie podczas przesłuchania powiedział - cytuję "Jeśli nie ma kontaktu samochodów winę udowodnić jest bardzo ciężko.Jedynie dowód w postaci zeznań świadków nie związanych ze zdarzeniem lub nagranie video może działać na korzyść poszkodowanego.Dlatego w podobnych przypadkach należy choćby lekko się oprzeć czy otrzeć o auto które nam jest przeszkodą by były ewidentne ślady.Wtedy można tej osobie przypisać winę". Oczywiście jest to tylko czcze gadanie bo chyba nie znam osoby która wiedząc (lub przypuszczając) że się uda uniknąć zderzenia mimo wszystko uderzy samochód/przeszkodę....Na pocieszenie wiem że jest już wystosowany wniosek o cofnięcie uprawnień temu kierowcy i skierowanie go na ponowny egzamin.Musi tylko zacząć odbierać korespondencję.....
Jak?? => Tak!!
#12
OFFLINE
Napisany 15 marzec 2012 - 19:32
Inna sprawa- nie dalej niż 2-3 lata temu było głośno o precedensowym wyroku w sprawie kierowcy, który doprowadził do wypadku drogowego, w którym zginęło młode małżeństwo. Wypadek wyglądał podobnie do tego, który i mnie się przydarzył ale owe małżeństwo miało mniej szczęścia i uderzyło przodem samochodu w betonowy przepust przy znacznej prędkości. Sprawca zdarzenia uciekł z miejsca zdarzenia- świadkowie zapisali numery etc. Co się okazało- samochód jego nawet nie dotknął samochodu feralnego małżeństwa.
Wynika z tego więc (a na wyrokach już zapadłych można się opierać) że osoba, która doprowadza do zdarzenia ponosi odpowiedzialność za jego skutki niezależnie od tego, czy w wypadku uczestniczył jej samochód.
#13
OFFLINE
Napisany 15 marzec 2012 - 23:51
Jeżeli wszystko jest pod kontrolą jedziesz zbyt wolno
" Nie możesz być pewien swej racji, jeśli o argumentach swoich oponentów nie będziesz wiedział więcej od nich samych "
Auto Serwis KrakówOpel Saab
515 018 365
#14
OFFLINE
Napisany 16 marzec 2012 - 13:02
#15
OFFLINE
Napisany 19 marzec 2012 - 17:51
Oczywiście jest to tylko czcze gadanie bo chyba nie znam osoby która wiedząc (lub przypuszczając) że się uda uniknąć zderzenia mimo wszystko uderzy samochód/przeszkodę....
No to możesz poznać bo ja nie uciekam

Sorry jak kiedyś któregoś trafię, ale już się tyle nasłyszałem i naoglądałem o takich przypadkach ze strasznymi skutkami, że nawyk odbijania odszedł mi jakieś 5 lat temu


Podobną sytuację do tej wyżej miała znajoma ze dwa lata temu w zimie, jadąca przed nią kobieta, zahaczyła o zaspę i wciągnęło jej przód a reszta auta stanęła w poprzek i zahaczyła zderzakiem o przejeżdżającą z naprzeciwka moją znajomą która chwileczkę wcześniej widząc co się dzieje, żeby w nią nie walnąć w tamtą odbiła kierownicą, co skutkowało dachowaniem i wylądowaniem w rowie, przyjechała policja i powiedzieli że każda odpowiada za siebie bo auta się nie zetknęły, na szczęście właśnie znajomej mąż podczas tłumaczeń i zbierania aut, obydwa samochody dobrze oglądał i znalazł u sprawczyni obtarty zderzak, i na swoim aucie rezztki lakieru pozostawione na tylnym błotniku


Sam byłem świadkiem jak koleś wymusił drugiemu pierwszeństwo, tamten zahamował a drugi go zawalił w tył, pocisnąłem za sprawcą, spisałem wszystko z auta co się dało łącznie z wyglądem kierowcy

Gdy odjeżdżałem to sprawca dojechał, bo zaczaił że pojechałem za nim i spisywałem nr. i inne


Na szczęście chyba się dogadali bo na żadną sprawę mnie nie wzywano

Sam o mało nie wylądowałem Polonezem w rowie przez psa, który biegał przy jadącym traktorze i wyleciał mi w chwili wyprzedzania, hebel, zaczęło mnie nosić, ale w odpowiedniej chwili odpuściłem hamulec i mu przywaliłem, na szczęście koleś się przyznał że to jego pies i wypłacił mi żądaną sumę do ręki

Współczuje wam, i życzę szybkiego powrotu do zdrowia i by sprawca poniósł karę, a wam by wypłacili odpowiednie odszkodowania.
#16
OFFLINE
Napisany 21 marzec 2012 - 23:46
Za kolizję będą odpowiadac te auta które waliły w auto twojej pani i inne jesli też wpadały na siebie z przyczyny nie wyhamowania.
Przykre to ale prawdziwe.
Niedawno byłem przy podobnej kolizji i policja mówiła krótko, że kierowca który wtedy skręcał na skrzyzowaniu w lewo dostał mandat za złamanie przepisu, ale auta które wpadały na siebie to kierowcydostawali mandaty za kolizję bo nie zachowali bezpiecznej odległości.
Ps.
Fakt ze w twoim przypadku to ukarałbym jeszcze dodatkowo tego kierowce za odjechanie z miejsca wypadku i nie udzieleniu pomocy.
Sam o mało nie wylądowałem Polonezem w rowie przez psa, który biegał przy jadącym traktorze i wyleciał mi w chwili wyprzedzania, hebel, zaczęło mnie nosić, ale w odpowiedniej chwili odpuściłem hamulec i mu przywaliłem, na szczęście koleś się przyznał że to jego pies i wypłacił mi żądaną sumę do ręki
Student_x wybacz ale ja nie zapłaciłbym ci w tym przypadku nawet złotówki.
Jeśli widziałeś psa to trzeba było zwolnić i wyprzedzac traktor.
Wybacz ale kocham zwierzęta i jak widzę przy jezdni biegnacego samotnego psa to zawsze zwalniam bo nie wiem co mu może strzelic do głowy.
#17
OFFLINE
Napisany 22 marzec 2012 - 09:43
Student_x wybacz ale ja nie zapłaciłbym ci w tym przypadku nawet złotówki. Jeśli widziałeś psa to trzeba było zwolnić i wyprzedzac traktor.
śmieszny jesteś


Sorry, ale psa to się trzyma albo za ogrodzeniem, a jak się jedzie orać pole to nie powinien latać po ulicy. Sorry, ale prawo jest prawem i nikt by nie zaprzeczył winy właściciela. To tak jak byś szedł z dzieckiem chodnikiem które by wypadło na ulicę i ktoś by je potrącił to byś domagał się ukarania kierowcy??

#18
OFFLINE
Napisany 22 marzec 2012 - 10:54
Jak?? => Tak!!
#19
OFFLINE
Napisany 22 marzec 2012 - 11:12
Po około 5 minutach samochód przeszkoda wreszcie zawraca (w trakcie uszkadzając bardzo delikatnie moją Omegę),
napisałeś że uszkodził lekko Twoją Omegę.... tutaj też nie uznali jego winy??