Jak pisałem w jednym z ostatnich postów, jakiś czas temu postanowiłem wymienić nagrzewnicę. Z oryginału zbudowanego z 17 rurek rozprowadzających ciepło "przesiadłem się" na nagrzewnicę firmy Thermotec zbudowaną z rurek 8. Niestety jak sama budowa wskazuje ogrzewania w aucie nie ma;(. W związku z tym dziś zabrałem się za regenerację starej nagrzewnicy. W pierwszej kolejności poszedł w ruch przewód ze sprężonym powietrzem. Jakoś nie za wiele syfo poleciało. Później nagrzałem nagrzewnicę stawiając na piecu i zalałem octem. Weszło go zaledwie 200ml. Potrząsanie przez kilka minut i wymiana octu. Weszło go już 250ml. Ponowne potrząsanie i wymiana octu. Kolejne zalanie ale ilość wlanego octu nie zmieniła się. Za każdym razem wylatywały jakieś odrobiny syfu. Użyłem w końcu jakiegoś dość gęstego udrażniacza do rur i zalewając zaglądałem w drugi otwór patrząc, którymi kanalikami wypływa. Gdy juz się napełniła cała zaczęła się wspaniale pienić. Pomyślałem, że będzie żyć

Po wypłukaniu wężem z wodą poleciało mnóstwo syfu więc postanowiłem zwiększyć moc środka czyszczącego....i to był mój błąd. Wsypałem granulki (coś jak kret do rur), zalałem gorącą wodą i.................zasyczało, zadymiło, smrodu w domu narobiło i wszystko wylało się bokiem niestety;(. Nagrzewnicę najzwyczajniej zjadło:)
Ale teraz i tak kupię używkę oryginalną bo na Thermotec'u nie da się jeździć. W każdym razie sex w lesie porą zimową odpada;)
Przestrzegam wszystkich przed zakupem tego świństwa jakim jest Thermotec i oczywiście przed używaniem tak mocnego środka do udrażniania rur.