Mianowicie:
Do pracy mam 3 km. Auto przerzuca się na gaz dopiero jak wjade w brame od firmy. Stoi tam 8 godzin i do domu.
Niby jest tak że troche masełka to norma. Nie przegoniłem auta już jakiś miesiąc. Dzisiaj zaglądam sporadycznie pod maske. Odkręcam korek i shoking

Masło na korku i na rurze wlewu oleju. Nie jest to odrobinka tylko cały korek w kiślu.
Za poradą klubowiczy przegoniłem auto po trasie. zrobiłem wycieczke do rodziców (jakieś 80km w jedną strone). Jak wróciłem od razu pod maske. Korek bez zmian - cały w kiślu.
Pytanie jest takie. Czy rzeczywiście jeżdząc przez miesiąc tylko do pracy mogła się nazbierać aż taka duża ilość masła?
Czy po takiej trasie nie powinno to zniknąć? (dodam że po trasie rura do wlewu oleju i korek jest zimny).
Nie mam ubytku płynu chłodzącego. Nie mam ubytku oleju. Nie targam auta pod 6000 obr/min.
Auto ma równą prace i na PB i LPG nie kicha nie przerywa nie szarpie. Normalnego ma kopa. Temperatura pracy w taką pogode jak teraz jakieś 93*C.
Dodam że zbliża się wymiana oleju i zastanawiam się czy nie traci on już swoich właściwości. Czy przy wymianie oleju na nowy trzeba to jakoś przepłukać. Wiem jak wygląda korek ale nie wiem jak wygląda wał z panewkami. Prosze o rady. Dodam jeszcze że w lato nie było śladu masełka a robiłem te same odległości do pracy.
Dzięki