Strzała! Kiedyś miałem równie ciekawa akcję: jeździłem wtedy służbowym Cinquecento, z napisem MK Cafe, no i mi je pewnego dnia zawineli. Podskoczyłem na Policje, wróciliśmy na miejsce tramwajem, bo nie było radiowozu. kwity, kwity.
Oddałem klucze do Warty, pojechałem po drugie auto do Koszalina...
po 2 tygodniach jadę sobie przez Łódź, mijam komiasariat, 200 m i patrzę, stoi moje Cinquecento! Dzwonie do szefa, na policję, przyjeżdżają i się okazuje, że otwarty. oczywiście nic nie dotykam, bo w środku pełno białego proszku! Dzwonimy po techników, bo to nie moja sprawa, i nie mój proszek, więc po godzinie przyjeżdżają technicy i kolo z ubezpieczalni. Tamci badają proszek, ten z ubezpieczeń robi protokół. Proszek to wystrzelona gaśnica, więc przyjeżdża holownik, ciągniemy auto na komendę.
Tam się okazuje, że numery nadwozia sa w bagażniku, a to wersja Van, a ni ma kluczyków i chyba zamek rozwalony. To bierzemy łoma i otwieramy, spisujemy numery, podjeżdża holownik i auto jedzie do serwisu...
... i stoi tam ponad rok, bo się okazało, ze ten w protokole tego z ubezpieczalni nie było opisanych uszkodzeń pasa tylnego, które zrobiliśmy łomem. Ale to jeszcze nic.
Na początku jak zgłaszałem kradzież, to oddałem 2 dowody rejestracyjne, bo 2 dostałem jak odbierałem auto, jeden to był wtórnik i trzeba go było zwrócić w wydziale komunikacji. Ale w wydziale w Koszalinie, więc stwierdziłem, ze mam to w d... i to nie moja sprawa.
Więc sobie chadzałem przez rok na przesłuchania, nawet po tym jak się wywaliłem z firmy.
Podejrzewano, że ktoś podrobił dowód.
A sprawę kradzieży oczywiście umorzonooo....
Ciekawostka: auto stało prawie miesiąc 200 m od komisariatu Policji i nikt nie zauważył ;-)
Jo!
"-Popełnił ksiądz bardzo poważne przestępstwo – powiedział major.
-Jakie przestępstwo?
-Jeszcze nie wiemy – powiedział pułkownik. – Ale dowiemy się. I jesteśmy pewni, że to coś bardzo poważnego”.
Joseph Heller "Paragraf 22"