No nic. Przychodzę na parking patrze auto rozwalone, pytam się ludzi stojących nie opodal, czy nie widzieli całego zajścia, w końcu jakiś starsz Pan, oznajmił, że wszystko widział, opowiedział jak było. Kierujący astrą niby poszedł szukać właściciela pojazdu. Akurat, pewnie był nawalony. Przyszedł po 2,5godz. i zaczął się głupio tłumaczyć, że go słońce oślepiło, przeprosił. Tylko dlaczego dwa razy uderzył w auto? Nieźle musiało go sieknąć to "słońce" skoro nie poczuł uderzenia za pierwszym razem. Spisałem oświadczenie i dziś dzwonię do jego ubezpieczyciela tj. AXA. Mieliście już z nimi jakieś doświadczenia w sprawie odszkodowań, na co uważać, żeby mnie nie wyrolowali?
Uszkodzenia widoczne gołym okiem (na zdjęciach nie których uszkodzeń nie widać):
-błotnik
-nadkole
-listwa boczna
-felga
-opona
-zderzak







P.S. Miałem ogromnego farta, że trafił się ten dziadek od którego się wszystkiego dowiedziałem, gdyby nie on, sprawca pewnie by odjechał i nie udało by mi się odzyskać odszkodowania. Powinno być więcej takich uczynnych ludzi jak ten starszy Pan.
