Rok:1996
Silnik:2.5v6 LPG automat
Witam wszystkich. Mam problem a omesią, dwa dni temu jechałęm sobie do domku spokojnie zatrzymałem się na światłach kiedy spadły obroty zaczęło się piekło temp. cieczy 95 stopni żadnego błędu na desce a silnik chodzi jak w maluchu brak pracy na wszystkie cylindry zero mocy zatrzymałem się zgasiłem, pomyślałem oho pewnie padła cewka postanowiłem jechać do domu spokojnie ujechałem z 2 km zaczęło śmierdzieć spalenizną szybko zatrzymałęm się podnoszę maskę zobaczyłem lekki dymek z podszybia taki drażniący nos jakby topił się plastik albo izolacja przewodów. na następny dzień kupiłem cewkę przewody i nowe świeczki, w gniazdach świec nie mam oleju od razu mówię. dwie trzy świeczki które były w silniku miały czarny nalot poskładałęm wszystko uradowany że to koniec problemów odpaliłem a tu znów to samo załamałem ręce sprawdziłęm zbiorniczek wyrównawczy cieczy płyn czysty spalin też nie czuć, sprawdziłęm olej stan jak wcześniej, na korku lekkie masełko, z wydechu czuć jak cholera nie przepalone paliwo, dymienie z podszybia myślałem że ustało ale się myliłem kiedy zacząłęm jechać zaczęło się kopcić macie jakieś przypuszczenia ? dymi się zza silnika czy to może mieć wpływ ?