Pierwszy raz sekundniki widziałem w Płocku i było to mega pomocne. Teraz nawet u mnie w wiosce wprowadzają sekundniki, więc dziwi mnie że w takiej Warszawie nie ma. Wszyscy się tym jarają ale czy jest to naprawdę potrzebne, według mnie nie. Dlaczego, już wyjaśniam. Jako kierowca zawodowy jeżdżę na Skandynawii (Norwegia, Szwecja) tam sekundniki mają tylko piesi i rowerzyści. Różnica między naszą sygnalizacją a ich jest taka że żółte światło ma opóźnienie kilka sekund (zapala się wcześniej), wskakuje żółte i jesteś wstanie wrzucić bieg puszczasz sprzęgło i cyk masz zielone (wszyscy płynnie ruszają). W nocy jak jadę załadowany, 40ton widzę sygnalizację nie muszę się martwić że nagle wskoczy żółte i będę musiał gwałtownie hamować jak w Polsce. Tam sygnalizacja już zawczasu zapala żółte (nawet jadąc 80km/h zestawem), tak że możesz normalnie wyhamować bez stwarzania zagrożenia. Dodając do tej sygnalizacji Szwedzką kulturę jazdy, gra to pięknie. Więc po co wydawać ileś miliardów na budowę sekundników skoro można ustawić jakoś po ludzku te sygnalizację... A uwierzcie da się. U nas tak jest że jeżeli coś robimy dla ludzi, to ktoś musi czerpać z tego zysk. Bo jeżeli z tego nie będzie pieniędzy to nie ma sensu tego robić, pomimo tego że ludzie mieliby lepiej. Polecam jechać na północ i zobaczyć jak to działa