Sytuacja wygląda następująco. Jadę ostatnio do pracy. Mróz, śnieg i korek na drodze. Nagle widzę wydobywający się spod maski dym. Staję na poboczu, powoli i uważnie otwieram maskę a tam ognisko.
Ogień był konkretnie po prawej stronie silnika (stojąc przodem do samochodu) tak od dołu i spod tej metalowej osłony. Przeglądając forum znalazłem kilka możliwych przyczyn. Kapiący olej z silnika, wyciekający płyn od wspomagania... Pod uwagę biorę jeszcze gryzonia wśród kabli

Moje zniszczenia (zaobserwowane przez laika): osłona pod maską oraz za jej przyczyną stopił się również przepływomierz, co najmniej kilka stopionych wtyk przy różnych kablach, stopiona gumowa rura doprowadzająca powietrze z filtra. Oraz wielka niewiadoma w miejscu gdzie był ogień.
Ciekawostka! Samochód odpala i jeździ, aczkolwiek trochę strach.
Co o tym sądzicie? Rozmawiając z jednym mechanikiem określił to tak: kapie olej spod głowicy najpierw oddać auto do elektryka i wymienić instalację a potem do niego rozebrać motor wymienić uszczelki w tym pod głowicą no i planowanie jej. Jak przemyślałem koszty to stwierdziłem, że to będzie 3/4 wartości samochodu i kilkanaście dni bujania się z nią i szukania części.
Z góry dziękuję jak komuś chciało się to czytać.