He... He... czyli nie jestem sam.
otóż pomagałem rozwijać Częstochowską orkiestrę dudziarzy (błędnie myloną z kobziarzami) i swego czasu czynnie ją wspieracjąc jako szef sekcji bębnów i werbli. Mieliśmy ogromne kłopoty w dojazdach na koncerty bo wtedy orkiestra liczyła 15 osób.
Każdy kto miał prawko i środek transportu pakował graty, ludzi i heja. Ja miałem wtedy jeszcze malucha. Wszystko zapowiadało się ok bo dojechałem tym maluchem w 5 osób z Częstochowy do Opola i nic nie wskazywało na problemy podczas powrotu. Jakiż ja byłem rozczarowany jak rozlaciało się koło napinające pasek i straciłem ładowanie, chłodzenie i moją wiarę w niezawodność malucha. Było by ok gdyby to było w dzień bo bez problemu poznajdywałbym pogubione elementy i złożyłbym to do kupy. A tak 12 w nocy, las jakiś to pomyślałem, że dokleje się do tyłka jadącego przedemną kolegi w Hondzie (własność jego taty) i tak wyjedziemy z tego lasu do cywilizacji i jakiegoś oświetlenia.
Było już blisko ale niestety maluch zaczął się jarać, jeszce nie żywym ogniem ale strasznie śmierdzieło.
Kolega z Hondy wyjął hol, zaczepił do haka u siebie a u mnie za co?
Za drążek kierowniczy a ja tym czasem upuszczałem narastające ciśnienie pod drzewkiem. No i nie zajechaliśmy za daleko. Na szczęście było już blisko Lublińca i pozostawiliśmy go pod posesją mechanika i po nocnej rozmowie z jego synem umówiłem się na wymianę i odbiór po weekendzie. Nazajutrz mechanik dzwoni do mnie, że w nocy miało miejsce włamanie (zbita szyba, pokradzione to i owo).
Mechanik wziął wszystkie koszta na siebie (pewnie żal mu się zrobiło) i po praru dniach odjechałem swoim maluchem. Nawet mi zbieżność ustawił.
To był właśnie ten punkt zwrotny w moim motoryzacyjnym życiu. Doszedłem do wniosku, że jeżeli ma mi się coś notorycznie psuć w aucie w najbardziej zaskakujący sposób z możliwych to najbardziej prestiżowym odpowiednikiem będzie Omega.
Zapinając mój wątek do tematu tegoż postu to muszę powiedzieć, że podłączałem matę grzewczą w fotelu pasażera i pomyliłem kostki. Podłączyłem napięcie pod pirotechniczny napinacz pasów. I tak miałem szczęście uważam, że nie pod poduszkę w fotelu
Udało mi się też rozwalić płytkę wyświetlacza MID przez głupotę co zaowocowało wymianą całego na nowy.
Na wiosnę będę malował całe auto sam... może będzie sposobność żeby pociągnąć jeszcze mój wątek.
Pozdrawiam serdecznie