

Groził, że zakopie mnie w lesie
#1
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 07:10
Oto list motocyklisty, który podjął właśnie trudną decyzję rozstania się ze swoją dwukołową maszyną. Dlaczego? Poczytajcie:
Chciałbym wtrącić swoje 5 groszy do artykułu "Motocykliści i kierowcy. Dosyć tej wojny!", który utwierdził mnie w przekonaniu, że podjąłem dobrą decyzję o sprzedaży motocykla.
Uważam, że powyższy artykuł w większości oddaje stan faktyczny relacji motocyklista - kierowca samochodu. Chciałbym go jednak uzupełnić o swoją przygodę, która doprowadziła do tego, że sprzedaję aktualnie motocykl i zaczynam się cieszyć z tej decyzji.
Kilka słów o mnie. Mam 22 lata, prawo jazdy kategorii B od lat 4, kat. A od paru miesięcy. Na motocykl zdecydowałem się tylko i wyłącznie ze względów ekonomicznych, gdyż codziennie dojeżdżam do pracy na drugi koniec Poznania,oraz w roku akademickim na uczelnię. Jeździłem Yamahą YBR 125, motorem małym, ale co za tym idzie, palącym około 2-2,5 l / 100 km. W kontekście zacytowanego artykułu, jestem przekonany, że nie mogę sobie zarzucić jakiegokolwiek chamstwa na drodze z mojej strony.
Sytuacja która mi się przytrafiła, miała miejsce w środku poprzedniego tygodnia, koło godziny 19 gdy wracałem z pracy. Dojeżdżając do świateł spokojnie przebijałem się środkiem drogi dwupasmowej na sam początek kolumny samochodów. Jako, że układ sygnalizacji znałem na pamięć wiedziałem, że spokojnie zdążę i jeszcze chwile na nich postoje. Gdy zapaliło się "zielone" spokojnie ruszyłem "lewoskrętem" w kolejną ulice, gdy nagle z piskiem opon, trącając lusterkiem wyprzedził mnie opel omega i z całym impetem zahamował przed nosem. Jegomość wychylił się przez okno i zaczął wyzywać od kretynów / idiotów / **** / itp.
Groził mi, że jeżeli jeszcze raz odważę się wyprzedzić go na światłach to mnie pozabija i zakopie w lesie (?!). Byłem na tyle zły, że nie zważając na jego groźby powiedziałem, że chyba jest idiotą i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jadę tylko na 2 kółkach, a swoim kretyńskim manewrem mógł mnie zabić.
Facet, po usłyszeniu tych słów zaczął wysiadać z samochodu , więc nie chcąc wdawać się z nim w bójkę zapiąłem bieg i zjechałem na pobliską stacje. Widząc, że delikwent pojechał dalej, odetchnąłem trochę, żeby dojść do siebie i ruszyłem dalej. Po przejechaniu góra 400 m, wyżej wspomniany "kierowca samochodu" wybiegł na środek drogi uderzając mnie rozpędzonego do ok. 60 km/h z pięści w plecy i odpychając na chodnik.
Jeszcze nie wiem jak, ale udało mi się uniknąć upadku, jednak wytrącony z równowagi uderzyłem w krawężnik krzywiąc przednią i tylną felgę, po czym prawym lusterkiem uderzyłem w płot rozwalając rękę, manetkę i lusterko.
Po paru minutach obudziłem się w bocznej uliczce znajdującej się 100 m dalej. Ocuciła mnie starsza pani, która była świadkiem całego zdarzenia. Z jej relacji wiem, że po całym zdarzeniu, zjechałem w powyższą alejkę i najprawdopodobniej zemdlałem (na szczęście już przy małej prędkości) upadając razem z motocyklem na bok... Nikt z kierowców jadących za mną nie zareagował. Z perspektywy pary dni, które minęły od tego zdarzenia, cieszę się, że żyję.
Ale nadal nie mogę zrozumieć, co zrobiłem człowiekowi, który z przekleństwami na ustach chciał mnie ZABIĆ! Na motocykl już raczej nie wsiądę.
Pozdrawiam i życzę więcej szczęścia do ludzi, oraz apeluję o jazdę w odpowiednim stroju. Ja jechałem w kurtce Dainese'a i wzmacnianych dżinsach, może dzięki temu jestem cały.
źródło: interia.pl
BTW> poznaniaki przyznawać się, który?
#2
OFFLINE
#3
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 19:50
Adaś czy to ty byłeś że tak pytasz.czy ten motocyklista zgłosił to na policje
:


A tak na poważnie to panowie to że była to omega to nie znaczy że odrazu od nas. :mrgreen:
Ja na miejscu motocyklisty to poprostu złapałbym gościa za głowke i ....
A droga sprawa to panowie jednośladowcy też nie są bez winy.
Żonglowanie pomiedzy autami czasami też mnie wkurza, bo wielokrotnie nie widzę gościa w lusterku a potem są kłopoty.
#4
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:01
poprostu takich sytuacji nie można darować i koniec...
mi nie przeszkadza że chłopaki śmigają po lini do skrzyżowania...
ja tam bym sie bał że jakiś czubek zrobi nispodziewany manewr... bez patrzenia w lusterko i lekiego ruchu głowy w kierunku wykowanego manewru...
a wtedy waidomo co się dzieje...
tak wiec Twoje podejrzenia są mylne i... jakby nie patrzeć zastanawiam się nad tym czy się na Ciebie nie obrazić.... ale w końcu ile razy można...

:hehe:
#5
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:06
nie wiem czy widzieliście wcześniejszy artykuł, ale zacytuje:A droga sprawa to panowie jednośladowcy też nie są bez winy.
Żonglowanie pomiedzy autami czasami też mnie wkurza, bo wielokrotnie nie widzę gościa w lusterku a potem są kłopoty.
Motocykliści i kierowcy. Dosyć tej wojny!
Wtorek, 14 sierpnia (15:09)
Motocykliści powodują tylko 20 procent wypadków, ale są bardziej narażeni na poważne obrażenia.
Ofiar wśród nich może być coraz więcej, bo liczba jednośladów na naszych drogach rośnie.
22 maja, al. Generała Maczka - Renault Megane jadące lewym pasem nagle skręca na prawy, wprost na jadący obok niebiesko-biały motocykl Suzuki. Motocyklista, 30 letni Maciej Z., po uderzeniu w kierownicę momentalnie traci panowanie nad maszyną i wypada z drogi.
Niestety, uderza głową w stojącą na poboczu latarnię - ginie na miejscu. - To wyglądało, jakby ten kierowca zrobił to specjalnie, chciał go zepchnąć z drogi - opowiada świadek tragedii, który jechał tą samą trasą na skuterze. - Wcześniej widziałem, że kierowca samochodu chciał za wszelką cenę się wepchnąć przed motocykl i dosyć mocno uderzył tego motocyklistę lusterkiem w rękę - relacjonuje chłopak i dodaje, że jego zdaniem jadący motocyklem po kolizji chciał zatrzymać auto.
- Wyprzedzał go i zwalniał, tak żeby skłonić kierowcę do zatrzymania się. Ale tamten nic sobie z tego nie robił. Wyprzedzał motocykl i kiedy zrównał się z nim, nagle zmienił pas i uderzył w niego - mówi chłopak nadal wstrząśnięty wydarzeniami sprzed miesiąca.
Stłuczki, wypadki, potrącenia
Tak jest codziennie - stłuczki, wypadki, potrącenia. Jazda ulicami miast na motocyklu czy skuterze to codzienna walka o przetrwanie - denerwuje się Yarson, jeden z motocyklistów, którzy po wypadku zdecydowali się zwrócić na siebie uwagę kierowców "czterech kółek".
26 maja 120 motocykli przejechało ulicami Warszawy, na miejsce wypadku. Mieli na sobie koszulki z napisem "Kierowco, patrz w lusterka".
- Zdecydowaliśmy się na czarny marsz, bo nie możemy pozwolić, żeby ta sprawa zginęła pośród innych, a sprawca nie poniósł kary - mówi jeden z organizatorów. Podobną akcję zorganizowali w tym samym czasie motocykliści z Gdańska. - Ale to nic nie daje. Większość kierowców nas po prostu nie zauważa, nie patrzy w lusterka. Nawet nie myśli o tym, że za nim może jechać motocykl. Dlatego musimy ich edukować - mówi Grzegorz, 29-letni motocyklista, ale także kierowca auta. - Mniejszością, ale najgroźniejszą, są kierowcy, którzy prowadzą otwartą wojnę. Kiedy np. przejeżdżamy między autami, celowo otwierają drzwi, żeby nas zatrzymać! To już paranoja, czysta nienawiść!
Kto bardziej winny?
Kierowcy aut nie pozostają dłużni motocyklistom. - Jeżdżą brawurowo, na jednym kole. Choćbym nie wiem jak się starał, to nie mogę przewidzieć, czy nagle otrze się o mnie "przecinak" pędzący 180 km/h i urwie mi lusterko - mówi Krzysztof, kierowca z Krakowa.
Tymczasem według badań przeprowadzonych w Niemczech przez instytut DEKRA tylko ok. 20% wypadków z udziałem motocyklistów jest powodowanych przez nich samych. W ok. 70% przypadków sprawca zderzenia z motocyklem prowadzi samochód.
Jeden mniej
Emocje wokół sporu stara się rozładować insp. Wojciech Pasieczny z warszawskiej drogówki. - Przyczyny leżą po obu stronach. Powodem wypadków spowodowanych przez kierowców aut jest zazwyczaj nieudzielanie pierwszeństwa motocykliście. Z kolei, jeżeli winny wypadku jest kierowca jednośladu, to zazwyczaj przez nadmierną prędkość - wyjaśnia inspektor i próbuje zanalizować przyczyny niechęci kierowców do motocyklistów. - Polacy generalnie na drogach są bardzo nieuprzejmi. Kierowców stojących w upale w korkach wyjątkowo drażnią motocykle przejeżdżające między autami. Oczywiście, motocykliści nie powinni tego robić, ale z drugiej strony zawsze powtarzam, że jeden motocykl, który tak przejedzie, to jeden pojazd w korku mniej.
A do obecności rosnącej liczby jednośladów na drogach trzeba się szybko przyzwyczaić. Sprzedaż samych skuterów wzrosła od 7,5 tys. w 2004 r. do 50 tys. w 2006 r. - to ponadsześciokrotny wzrost sprzedaży. Tymczasem prognozy na 2007 r. wynoszą aż 75 tys. sprzedanych skuterów. Yamaha, która ma największy udział w polskim rynku jednośladów, od stycznia do maja 2007 r. zanotowała wzrost sprzedaży motocykli o 55% w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym.
Kieruj się uprzejmością
Motocykliści, którzy jeżdżą na jednym kole 150 km/h, to zdecydowana mniejszość. Na drogach dominują motocykle o mniejszych mocach i powolne skutery. - Maciek jechał motocyklem, który używany jest do nauki jazdy w szkołach, i mimo to zginął przez głupotę kierowcy - denerwuje się Grzegorz, kolega zabitego.
Motocykliści nie chcą przerzucać całej winy za wypadki na kierowców. Po wypadku na al. Gen. Maczka na forum internetowym rozgorzała dyskusja. "Są sytuacje, w których sami nie dajemy sobie szansy na przeżycie" - pisze jeden z forumowiczów.
"Zobaczmy, ile osób jeździ w ubraniu do jazdy lub w ochraniaczach - znaczna mniejszość. Czyli większość niezbyt myśli, no i ta większość częściej ginie".
"Jadąc, musimy być pewni, że zahamujemy przed przeszkodą. Jeśli nie przestrzega się tej elementarnej zasady, nie można zwalać na innych całkowitej winy za kolizję". Kierowcy samochodów także powinni wykonać jakiś gest. Wystarczą odrobina wzmożonej uwagi, świadomość, że w zderzeniu z pojazdem motocyklista nie ma szans, a także trochę zwykłej uprzejmości. Stefan Rokita, Wojciech Garbarczyk
Źródło informacji: Motor
Źródło: interia.pl
#6
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:07
Wiem i dlatego sie dziwię, że ten kolega nie spisał numerów i nie zapodał na policję.Dziadzia... :twisted:
poprostu takich sytuacji nie można darować i koniec...
A jeśli chodzi o to co napisałem ze się wciskają, to Adas ja tez im daje wolna drózkę bo wiadomo jak jest ale czasami są tacy na plastykach, że nie patrzy czy go widać czy nie i się wciska.
A w ciężarówce ciężko jest taką osobę zobaczyc w lusterku jak jest blisko twoich drzwi.
#7
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:09
zgadza się mnie to też nie przeszkadza.. dodatkowo staram sie w miarę możliwości mrugnąć kierunkowskazem jeśli motocykl jedzie z tylu i pozwalam się wyprzedzić.. tym samym daję też im znak, że ich widzęi nie przeszkadza że chłopaki śmigają po lini do skrzyżowania...

poza tym gest podniesionej ręki w podziękowaniach bądź też dwukrotne mrugnięcie na przemian prawym i lewym kierunkowskazem pokazuje, że doceniają moje zachowanie na drodze..
#8
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:09
#9
OFFLINE
Napisany 17 sierpnia 2007 - 20:14
niestety ale dużó kierowców o tym nie pamięta... nie tylko motorowcy...A w ciężarówce ciężko jest taką osobę zobaczyc w lusterku jak jest blisko twoich drzwi.
chomiczek...
Kieruj się uprzejmością
ta maksyma powinna być najważniejsza....
pozdr
#10
OFFLINE
Napisany 18 sierpnia 2007 - 00:18
ta maksyma powinna być najważniejsza....Kieruj się uprzejmością
właśnie to jest to, co powinno kierować naszym zachowaniem.
ja jestem w Hiszpanii już ,a może TYLKO 3 lata. I widzę z perspektywy, że Polacy jeżdżą źle,bardzo nerwowo i po chamsku.
Ja sam tak jeździłem ale się z tego wyleczyłem. Jak kiedyś bedziecie widziec gościa który staje przed każdym przejściem dla pieszych to napewno bedę ja lub @jacekdal.
Otóz w Hiszpanii jak i w innych krajach południowych jest masa skuterów i motocykli. O ruchu samochodowym niee wspomnę. Tutaj wszyscy ustawiają sie mimowoli tak, by pomiędzy samochodami mogły przejechac skuterki, o złości nie ma mowy. jak się zapali zielone swiatło to wszystkie te pchły ruszają na HURRA DO PRZODU I MUSISZ NA NICH UWAŻAĆ

Hiszpanów jest tylu co polaków ale mają inne drogi (czytaj lepsze), mają się gdzie wyszaleć, chyba dlatego w mieście jeżdzą spokojnie,notabene od trzech lat na autostradzie nie widziałem policji, za to w mieście na każdym rogu Mówią o nich HISZPANSKI TEMPERAMENT, ale tego na drogach czy w kawiarniach nie widać. od początku roku zginęło TYLKO 1730 osób(2932 w Polsce,o porównywalnej ilości ludzi),bardzo często jestem swiadkiem jak dwa auta stają na srodku skrzyżowania i gadają w najlepsze a kolejka samochodów za nimi pokornie czeka. czeka bo wiedzą, że jutro oni też być może bedą mieli potrzebę pogadać z przyjacielem. To się dzieje w mniejszych miasteczkach bo wiadomo,duże jak Madryt czy Malaga to juz co innego, niemniej tak się zachowują.
był tu u mnie mój przyjaciel,stalismy w korku na lewym pasie, prawy posuwał się szybciej. on mówi jedz na prawym bedzie szybciej. a ja pytam po co, ile czasu zyskam,jak tak wszyscy bedą skakać o nigdy nie wyjedziemy, i rzeczywiście po kilku minutach dogonilismy auto które przejechało po prawym pasie. bez stresu, stłuczki itp.
A MOTOCYKLE, nawet lepiej że nas mijają ruszają pierwsi, bo nie muszę się martwić że będę czekał kolejną zmianę swiateł. A zwężenie czy pas wyłączania to piękny przykład zamka błyskawicznego, nigdy jeszcze w Polsce takiego nie spotkałem.
KAŻDY KIJ MA DWA KOŃCE, zachowania nerwowe wywołują nerwową reakcję u innych. ale jeżeli sami nie poddamy się tej nerwówce to mamy szansę dojechać do celu wypoczęci.
Stałem ostatnio 2 godziny w korku na autostradzie, w Maladze: 30km, 4 pasy ruchu!

Wiem, każdy ma swoje racje, każdy przeżył wieksze lub mniejsze zagrożenie z motocyklem, ale na Boga autostrada to nie front wojenny!


Ja zawsze puszczam każdego kto jedzie szybciej, może ma jakiś ważny powód.Ja mogę mieć taki jutro.
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ SPOKOJNEJ JAZDY, OBYŚMY SIĘ SPOTKALI W KOMPLECIE ZA TYDZIEN
#11
OFFLINE
Napisany 18 sierpnia 2007 - 10:00
Groził mi, że jeżeli jeszcze raz odważę się wyprzedzić go na światłach to mnie pozabija i zakopie w lesie (?!).
No niestety nie brakuje takich chorych debili. Najbardziej właśnie się boję spotkań z takimiPo przejechaniu góra 400 m, wyżej wspomniany "kierowca samochodu" wybiegł na środek drogi uderzając mnie rozpędzonego do ok. 60 km/h z pięści w plecy i odpychając na chodnik.

GISKARD, aleś się ponarażał :shock: Jakiś czas nie zaglądałem na forum a tu takie buty :roll:Ostrzeżeń:
2/3/3
#12
OFFLINE
Napisany 17 września 2007 - 12:48
Kto wypowiada takie słowa:
Cytat:
"Kto bardziej winny?
Kierowcy aut nie pozostają dłużni motocyklistom. - Jeżdżą brawurowo, na jednym kole. Choćbym nie wiem jak się starał, to nie mogę przewidzieć, czy nagle otrze się o mnie "przecinak" pędzący 180 km/h i urwie mi lusterko - mówi Krzysztof, kierowca z Krakowa."
Pan Krzysztof z Krakowa ma nie pokoleji w głowie, wydaje mu się że każdy motocyklista pędzi po 180km/h i czyha na jego lusterko... Motocykl łatwo wytrącić z równowagi każdy motocyklista o tym wie :bad: nie ma takiej opcji że ktoś czyha na zachaczenie Panu tego jakże wartościowego lusterka Panie Krzysztofie, bo równocześnie naraża się na śmierć

Oczywiście są motocylkiści i motocykliści niektórzy na ścigaczach są moim zdaniem pozbawieni jakichkolwiek zahamowań przed odkręcaniem manetki... i tu mogę to piętnować ale to co robią kierowcy to totalna porażka............. oto moje przerzycia a jeżdże krótko bo zaledwie 2 sezony.......
sezon 2005 7:00 rano droga z pierwszeństwem przejazdu jadę wg późniejszych ustaleń Policji 83km/h dozwolone 50km/h - miasto dojeżdżam do skrzyżowania lewostronnego jadę główną drogą prosto, na lewej uliczce widzę stojącą ładę samarę której kierowca patrzy na mnie i czeka, myślę że wszytko jest w porządku, 15-20m przede mną rusza z piskiem opon, kładę motor, lece na przeciwny pas, ląduje pod Fordem Transitem... to był mój chrzest - (zaraz był tłum gapiów i 90% z nich wyzywało mnie bóg wie za co... jeden starszy Pan w kapeluszu stwierdził że to moja wina i mam się cieszyć że żyje nie będę przeklinał jak on bo nie ma sensu) na szczęscie w nieszczęściu tylko połamania i otarcia. Wyrok 4miesiące w zawieszeniu na dwa lata dla kierującego samarą - śmiech na sali. Sezon 2006 koniec rehabilitacji - zima kupno motocykla no i mamy sezon 2007 i oto co mnie teraz spotkało:
ulica 2 pasmowa dzielona zielenią jadę lewym około 60-70km/h za jadącymi przede mną pojazdami. Nagle widzę kątem oka jak niebezpiecznie blisko zjeżdża od mojego prawego tyłu!

















