panowie odnawiam temat, jestem w pl wczoraj zrobilesz omeszka 300 km... po ok 160 km nagle wylaczyl sie gaz, stanelem na poboczu kilka prob odpalenia i przelaczenia na gaz i ****.. nic.. przejechalej ok 1 km pruba przelacenia 3 razy sie nei udalo az nagle sie udalo i dzialal juz do konca trasy..
CO ZAOBSERWOWALEM:
gdy auto neihcce przelaczyc sie na gaz po odlaczeniu 3 wtyskiwaczy auto sie przelancza i samo sie nie wylancza... dpodatkowo czasami jest tak ze przy prubie przelaczenia na gaz auto gasnie...
dla to czarna magia, dzis wycioagam reduktor zobacze co sie w srodku swienci moze jakis syfilizm sie tam pokazal i tak miesza ?
Witam ponownie... wiec tak, dziś w chwili naprawdę wolnego i spokojnego czasu, zabrałem się za gazik w łamadze...
zacząłem od czyszczenia wszystkich styków.. bezpieczników filtrów , wężyków itd... no i po 3 godz rozkręcania całej instalacji nadejszła ta chwiła i ..? poleciały K#$%y H*%E itd. itp. nic nie zadziałało..
ale jako ze miałem jeszcze jednego Leszka ( zimnegoo ) moglem zagłębić się w dalszy proces czyli wyciąganie wtryskiwaczy reduktora i wszystkiego co da się jeszcze wykręcić i rozkręcić... no i po rozkręceniu reduktora znalazłem duuuzo nagaru i brudu ( w najmniejszej komorze ) pod membrana .. ale to nie wszystko.. zauważyłem coś małego.. malutkiego . maciupeńkiego.. dwa niby kabelki wychodzące ze śrubki z reduktora. podczas próby ich odratowania oraz izolowania.. kable rozpłynęły mi się w dłoni... i tu cala usterka

kabelki ( na pozór w dobrym stanie ) od czujnika temp w reduktorze były już przeżarte i wariowały.. wszystko już pooczyszczane poskładane

no i ciesze się w końcu szaleńcza jazda na LPG
dzięki koledzy za każdą pomoc
Poszukuje garażu, stodoły i ogólnie miejsca na wiosenną reanimacje blacharską mojej omegi.. ( mieszkam w bloku i nie mam gdzie tego zrobić

)
dokładniej chodzi o lakierowanko błotnika i paru innych części
do 15 km od Gliwic.
jak coś to atakować mnie na PW .
POMÓŻ ZOZKOWI I JEGO OMEDZE