Pierwszą furką objeżdżaną po mieście

jeszcze przed zrobieniem przeze mnie prawka była WSPANIAŁA Zastawa 1100p. Jeszcze kiedyś "szarpnę się"

ze względów sentymentalnych i w przypływie dobrego humoru, taką sobie kupię.
Następny był fiat CC 700 - totalna porażka, nie ma o czym pisać...
Za to na następnego pogromcę miejskich ulic wybrałem sobie...
http://www.forum.sea...topic.php?t=598 SEATA IBIZĘ 6K '96, 1.4 8V z 60-oma narowistymi, zgermanizowanymi hiszpańskimi kucami po maską... Został przeze mnie lekko "dłubnięty" stylistycznie. To była moja miłość i oczko w głowie w jedynym słusznym dla "sportowego" samochodu kolorze - czerwonym. Być może jeździł bym nią do dzisiaj, gdyby nie zasługa pewnego :guns:
"fachuńcia" z Mościsk pod Warszawą 
, który podjął się polakierowania mi całego auta po szkodzie (powierzchownym porysowaniu przez wandali prawie całej karoserii) na gustowny kolor czerwonej perły. Długo by pisać - w każdym razie
samochód wjechał do firmy :guns:
"Tom's Garage" (formalna nazwa:
TOM CAR)
w listopadzie 2005 r., a wyjechał z niej... Uwaga.... napięcie rośnie....
w listopadzie 2006 r.
! Nie będę tu opisywał całej sytuacji, bo nie czas i miejsce. Chodzi o to, że samochód po tak długim okresie bezpodstawnego przetrzymywania go przez samozwańczego fachurkę od szpachli i młota

, w napiętej atmosferze :spor: wyjechał... totalnie spitolony lakierniczo! Przede wszystkim to zadecydowało, że postanowiłem pozbyć się mojego dotychczasowego cacka, ponieważ nie lubię jeździć "
prawie ładnymi samochodami". Przez ten rok stania w warsztacie i nie widzenia co dzień mojej ukochanej, moja miłość do niej osłabła na tyle, że widoczne gołym okiem (choć nie do końca okiem aparatu) błedy i niedobóby lakiernicze stały się dla niej gwoździem do trumny. Została sprzedana po 7 latach posiadania (i 6 użytkowania :evil: ) w lipcu tego roku i... po tygodniu nowy właściciel miał w niej poważną (na szczęście tylko dla samochodu) kolizję. Tak więc fura, po wymontowaniu z niej kilku co ciekawszych elementów, pójdzie na żyletki.
Anyway - polecam ibizę każdemu młodemu człowiekowi. To na prawdę bardzo fajne i nie drogie autko, które wg mnie na prawdę potrafi zaskoczyć swoimi osiągami (oczywiście w odniesieniu do autek ze swojej klasy).
A czemu na dniach (mam nadzieję) ma być kupiona omka? Bo, primo, nie chcę, że by mój 3,5 letni synek siedząc za mną w swoim foteliku kopał w tył fotela kierowcy (a często dla rozrywki dziarsko to robił), więc potrzebuję auta o słusznych wymiarach; A po drugie, "primo" czuję, że wyrosłem już z małych samochodów i ich stylistycznego upiększania. Czas na "limuzynę", a jedyne "limuzyny", na jakie mnie stać, to omega lub mondeo przed liftami. Wybór zajął mi tylko chwilę, po obejrzeniu obu modeli. Jeśli tylko nie załamię się wysokim spalaniem

??: , pojeżdżę pewnie omką kilka dobrych lat.