Witam, mam następujący problem, 22.10 wracałem od znajomego późnym wieczorem, dojeżdżałem do skrzyżowania dwóch ulic (Morelowe i Mimozy - jeśli ktoś jest z Łodzi i kojarzy te strony ;-). Wyjeżdżałem z drogi nie utwardzonej na drogę asfaltową. Kiedy zbliżyłem się do skrzyżowania usłyszałem huk i jakieś takie dudnienie pod autem, silnik zgasł, kontrolka oleju i du...pa z dalszej jazdy.
Ściągnąłem samochód z żoną, okazało się że wystawała studzienka kanalizacyjna i upierniczyłem na niej wszystko co możliwe, począwszy od michy olejowej, kończąc na tłumiku (pozrywane gumy). Ten wspornik/ochraniacz poprzeczny wydechu został wyrwany, śruby połamane... na tym odcinku jechałem może 20-30km/h.
Zadzwoniłem po ojca żeby mnie sholował do siebie na kanał. W międzyczasie powiadomiłem centrum zarządzania kryzysowego (taki wymóg w Łodzi), porobiłem foty i z żoną spisałem zeznania świadka (czyli jej). W centrum zarządzania kryzysowego stwierdzili że to szkoda która dotyczy wodociągów. Połączyli mnie z wodociągami, po weekendzie złożyłem wszystkie papiery co do odszkodowania. Dzisiaj dostaję odmowę, powiedzieli że wszystko ok, tylko że to nie ich studzienka się podniosła tylko droga się opuściła i muszę pozwać zarządcę drogi z tego tytułu.... :[
Co za chory kraj ! Jak myślicie, planuję podać pismo z wodociągów + oświadczenie o szkodzie + zdjęcia ze zdarzenia złożyć to do ZDiT ? Coś z tego wyniknie ? Bo dla mnie to lekka kpina jest...
Najlepsze jest to że nie mogę sobie samochodu naprawić tylko czekać na odszkodowanie które albo dostanę albo nie, a samochodu potrzebuję do pracy !
PS. Nie posiadam AC, mam tylko OC.
0
Zarząd dróg i transportu Łódź - szkoda komunikacyjna
Rozpoczęte przez
cyp3k
, 02 lis 2010, 10:33
3 odpowiedzi na ten temat
#1 OFFLINE
Napisany 02 listopada 2010 - 10:33
#2 OFFLINE
Napisany 02 listopada 2010 - 12:10
Przecież jak w Twoim mieszkaniu pęknie rura i zalejesz sąsiada to sąsiad nie będzie dochodził odszkodowania od hydraulika tylko od właściciela mieszkania, więc wydaje mi się, że za stan drogi odpowiada zarządca i to od nich żądaj odszkodowania. Błędem było, że nie zadzwoniłeś po policję, trzeba było zadzwonić i powiedzieć, że na drodze istnieje realne niebezpieczeństwo dla ruchu drogowego i trzeba zabezpieczyć, a przy okazji spisali by raport. Bez tego zarząd dróg może się próbować wykręcić
#3 OFFLINE
Napisany 02 listopada 2010 - 12:29
W EL od jakiegos czasu jest procedura "uproszczona" w takich sprawach i nie jest wymagana obecnosc Policji na miejscu zdarzenia.Błędem było, że nie zadzwoniłeś po policję, trzeba było zadzwonić i powiedzieć, że na drodze istnieje realne niebezpieczeństwo dla ruchu drogowego i trzeba zabezpieczyć, a przy okazji spisali by raport. Bez tego zarząd dróg może się próbować wykręcić
#4 OFFLINE
Napisany 02 listopada 2010 - 13:46
Otóż to, tak jak kolega Przybek napisał, policji nie wzywałem bo słyszałem już wcześniej od znajomego że coś uprościli i jest tylko zeznanie świadka potrzebne i dobrze udokumentowane zdarzenie (fotografie). Mam obfocone to wszystko, włącznie z samochodem i skrzyżowaniem oraz widoczną różnicą poziomów. Co najciekawsze, tuż po moim zgłoszeniu w tej sprawie zarządca lub wodociągi "podciągnęły" teren w górę tak że studzienka już w ogóle nie wystaje ponad poziom jezdni ! Przecież to jest kompletna hipokryzja, na ubezpieczenia nie mają a na równanie poziomu drogi po zdarzeniu już tak ?! Ehhh...