Skocz do zawartości

Omega Klub Polska używa Ciasteczek. Zapoznaj się z Polityka Prywatności aby uzyskać więcej informacji. Aby usunąć ten komunikat, kliknij przycisk po prawej:    Akceptuje Ciasteczka

- - - - -

Ciekawostka


  • Proszę się zalogować aby odpowiedzieć
6 odpowiedzi na ten temat

#1 OFFLINE   FPL

FPL
  • 598 postów
  • Dołączył: 23-04-2009

Napisany 15 kwietnia 2010 - 22:11

Udając na forach osobę mało rozgarniętą, można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o sobie i o innych ;-) Ale nie o tym chciałem.

Czytałem ostatnio książkę Warrwicka pt. How to live dangerously. Przytacza on przykład ciekawego eksperymentu związanego z ograniczeniami nakładanymi na kierowców. Było sobie małe miasto gdzieś w Skandynawii, gdzie w ramach dążenia do uzyskania bezpieczeństwa idealnego nakładano na kierowców coraz to nowsze ograniczenia. Jak u nas. Zwężenia, wysepki, znaki ograniczenia prędkości, przeprowadzaczy dla dzieci, specjalne słupki odgradzające chodnik od jezdni, fotoradary, itd. itp.

Co się okazało. Ano, nastąpiło drastyczne pogorszenie średniej prędkości przejazdu, a liczba zabitych, zwłaszcza pieszych, wcale nie spadła, a wręcz wzrosła.

Wtedy jeden kontrowersyjny radny zaproponował, żeby pozbyć się tych wszystkich "ulepszeń". Z początku traktowano go jak oszołoma, ale w końcu burmistrz się zgodził. Zlikwidowano fotoraday, wysepki, zwężenia, a także wszystkie sygnalizatory świetlne. I wiecie, co się okazało? Od tej pory w tym małym mieście zero ofiar śmiertelnych. Słownie zero.

Wytłumaczenie tego paradoksu jest proste. Kiedy państwo wymusza jechanie z określoną prędkością przez fotoradary, kiedy uniemożliwia wyprzedzanie poprzez zwężenia i wysepki, kiedy chroni pieszych słupkami oddzielającymi chodnik, zdejmuje z kierowców obowiązek myślenia. Pokazuje im, że są prowadzeni jak po sznurku.

Tymczasem przy braku ograniczeń kierowca wie, że jest odpowiedzialny. Że jest wolny i odpowiedzialny. Jak kogoś zabije, pójdzie siedzieć. Ale nikt mu niczego nie narzuca. I okazuje się, że ludzie w takich sytuacjach są bardziej uważni i roztropni. Od tej pory nie zginął nikt. Eksperyment okazał się takim sukcesem, że teraz jest z powodzeniem powielany w wielu miastach na całym świecie - już tych większych. A u nas, zamiast czerpać sprawdzone wzorce ze świata, jak zwykle na odwrót ...

Nie wiem, czy sprawdziłoby się to u nas, znając naszą ułańską fantazję, bo pewnie znaleźliby się tacy, którzy jeździliby 200 km/h po mieście, ale mnie osobiście to przekonuje. Jeżeli nie ma sygnalizatorów świetlnych, to raz, że nie ma niepotrzebnego stania na pustym skrzyżowaniu, a dwa, że każdy jedzie uważniej. Bo wszystkie skrzyżowania są równorzędne. I jeśli nam życie miłe, to musimy zwolnić, rozejrzeć się itd.

Teraz drugi temat. Też ciekawostka z tej książki. Kask, generalnie jaki by nie był, chroni nasze życie przy uderzeniu o twardy przedmiot do prędkości ok. 22 km/h. Potem, czego by się na głowie nie miało, jest kaplica. Czyli to pokazuje, jak niebezpiecznym sportem jest np. narciarstwo.

Udowodniono, że im więcej zabezpieczeń, tym pewniej się czujemy. Gdy wprowadzono pasy bezpieczeństwo, liczba ofiar wzrosła. Ludzie poczuli się pewniej. Podobnie było z ABS-em i obowiązkowymi kaskami dla motocyklistów.

Rowerzysta bez kasku jedzie ostrożniej. A nawet jeśli nie, to dowiedziono naukowo, że rowerzystę w kasku kierowcy omijają, zachowując mniejszy odstęp niż od takiego, który jedzie bez kasku.

Więc ryzyko śmierci jadąc na rowerze w kasku jest większe niż bez niego, jeśli weźmie się pod uwagę te wszystkie czynniki. Mało tego, co prawda statystycznie rower daje 11x mniejsze szanse przeżycia przy wypadku komunikacyjnym niż samochód, ale tylko w przypadku, gdy założymy, że wybór czym jechać dotyczy zdrowej, wysportowanej osoby. Bo jeśli by popatrzeć na całokształt, to ludzie, którzy do pracy jeżdżą rowerami, siłą rzeczy uprawiają sport, a to zmniejsza ich ryzyko śmierci na skutek jednego z najczęstszych zabójców - chorób krążenia. A ludzie jeżdżący wszędzie samochodami z reguły nie są tak wysportowani. Tylko część chodzi na siłownię itd. Więc summa summarum, choć rower jest mniej bezpieczny, rowerzysta ma statystycznie większą szansę dożycia 80-ki niż kierowca samochodu...

#2 OFFLINE   centy

centy
  • 1 600 postów
  • Dołączył: 24-08-2009
  • Skąd: Harlow UK
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Omega A
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 16 kwietnia 2010 - 10:39

Podoba mi się!!
Chyba muszę ją przeczytać!!

#3 OFFLINE   Payatz

Payatz

    The Darkness Age Has Come

  • 1 090 postów
  • Dołączył: 26-06-2008
  • Skąd: Jaworzno
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Omega A
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 16 kwietnia 2010 - 12:16

Teraz drugi temat. Też ciekawostka z tej książki. Kask, generalnie jaki by nie był, chroni nasze życie przy uderzeniu o twardy przedmiot do prędkości ok. 22 km/h.


A wypadek Felipe Massy z zeszłego roku przeczy temu stwierdzeniu. Nie generalizuję, bo w F1 pewnie jakieś kosmiczne technologie stosuje się w kaskach, ale stwierdzenie 'jaki by nie był' nie jest prawdziwe, bo te kaski wytrzymują strzał z bliskiej odległości z broni krótkiej. Także są i lepsze kaski ;)

 


#4 OFFLINE   FPL

FPL
  • 598 postów
  • Dołączył: 23-04-2009

Napisany 16 kwietnia 2010 - 12:48

A wypadek Felipe Massy z zeszłego roku przeczy temu stwierdzeniu. Nie generalizuję, bo w F1 pewnie jakieś kosmiczne technologie stosuje się w kaskach, ale stwierdzenie 'jaki by nie był' nie jest prawdziwe, bo te kaski wytrzymują strzał z bliskiej odległości z broni krótkiej. Także są i lepsze kaski ;)


Bolidy są tak konstruowane, żeby pochłaniały niesamowite ilości energii. Być może kaski stosowane w F1 też, ale wiesz, przeciążenie szyi robi swoje. Po prostu jak za mocno o coś uderzysz (nie mówię teraz o samochodach tylko ogólnie), nawet w kasku, to złamiesz kręgi i przerwiesz rdzeń.

Tak samo nie sztuka zrobić bardzo wytrzymały samochód (aka Polonez ;-) )
Sztuka, żeby przy wypadku nie urwały się wszystkie wnętrzności.

Zresztą, cuda się zdarzają. Dzieci wypadają z 10 piętra i żyją. Co nie znaczy, że to ogólna reguła.

#5 OFFLINE   chmieleck

chmieleck

    [ZSW 05127]

  • 321 postów
  • Dołączył: 11-10-2009
  • Skąd: Świnoujście

Napisany 16 kwietnia 2010 - 13:33

Wtedy jeden kontrowersyjny radny zaproponował, żeby pozbyć się tych wszystkich "ulepszeń". Z początku traktowano go jak oszołoma, ale w końcu burmistrz się zgodził. Zlikwidowano fotoraday, wysepki, zwężenia, a także wszystkie sygnalizatory świetlne. I wiecie, co się okazało? Od tej pory w tym małym mieście zero ofiar śmiertelnych. Słownie zero.


Co prawda w moim mieście nie ma wielkich skrzyżowań, ale pamiętam jedną sytuację z "własnego podwórka". Po otwarciu przejść granicznych dla ruchu samochodowego, na jednym z głównych węzłów komunikacyjnych zaczęły tworzyć się kłopotliwe korki. W ramach usprawnienia tam ruchu podjęto decyzję o instalacji 'inteligentnej' sygnalizacji, reagującej na natężenie ruchu. W związku z pracami, przez kilka dni sygnalizacja była zupełnie wyłączona i wiecie co? Ruch był absolutnie sprawny, nie było żadnych zatorów, żadnych niebezpiecznych sytuacji, wszyscy przestrzegali pierwszeństwa, przepuszczali pieszych itp. Utopia.

Mimo wszystko jednak w naszym kraju byłbym przeciwnikiem tak radykalnych ustępstw. Tutaj jak na razie zawsze znajdzie się jakiś cwaniak, któremu spieszy się bardziej. Po prostu nasze społeczeństwo jeszcze nie dojrzało do takiej odpowiedzialności.

#6 OFFLINE   kocyk

kocyk

    watching you

  • 9 202 postów
  • Dołączył: 01-03-2009
  • Skąd: SZ (Zabrze)
  • Województwo: śląskie
  • Auto: Nie mam Omegi
  • Silnik: nie mam Omegi

Napisany 16 kwietnia 2010 - 16:20

Zresztą, cuda się zdarzają. Dzieci wypadają z 10 piętra i żyją.


to fakt
http://www.tvn24.pl/...o_z_polski.html

   post-6508-0-52963300-1485200684.jpgUrbino 18
 

Powszechnie wiadomo że coś jest niemożliwe do zrobienia, aż przyjdzie ktoś kto nie wie że to jest niemożliwe i to zrobi
Nie pij za kierownicą, stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz. :p


#7 OFFLINE   Eddek

Eddek

    Superupierdliwiec

  • 110 postów
  • Dołączył: 25-01-2009
  • Skąd: Zielona Góra

Napisany 17 kwietnia 2010 - 21:51

Tak samo nie sztuka zrobić bardzo wytrzymały samochód (aka Polonez )
Sztuka, żeby przy wypadku nie urwały się wszystkie wnętrzności.

Jak tutaj: Staaaaare auta (tj z lat 30 i 40) mogly przedachowac i najgorsze co sie stalo, to wypadly szyby. No zupelnie inna kwestia bylo, ze ludzie wewnatrz umierali w skutek obrazen poodbijani o kierownice, deske, dach, slupki...

U nas jakby na co wiekszych skrzyzowaniach zabrali znaki i swiatla, to skonczyloby sie to albo tak: albo tak: http://img.thedailyw...02/deadlock.JPG
Naczelny Maruda Kraju, ignorant i wielki upierdliwiec.