Rok: 2001
Silnik: 3.2
Czołem,
Zastanawiam się nad wymianą popychaczy zaworowych w 3.2.
Jakie macie doświadczenia w tym zakresie?
Operacja nie jest skomplikowana i prawdę mówiąc, przy niedawnym składaniu motoru popychacze były chyba jedynym elementem, któremu nie przyjrzałem się jakoś uważniej.
Docieranie silnika zakończone. Zacząłem jeździć trochę żwawiej i zaczął się stukot pasujący swoim dźwiękiem do popychaczy.
Od razu po pojawieniu się stukotu wymieniłem olej bojąc się, że może dałem sobie wcisnąć podróbę.
Niestety, po zalaniu reaktora Motulem 5W40 (zakupionym w hurtowni, nie w internetach), stukanie nie ustało.
Będę jeszcze próbował słuchać uważnie ale pamiętając, ile uwagi poświęciłem popychaczom i słysząc teraz znajomy dźwięk, obstawiam wstępnie, że to one.
Widzę, że można dostać popychacze razem ze szklankami. Zestaw plug and play.
Pytanie, na ile jest to rozsądne.
Wszak przy rozbieraniu silnika układa się popychacze i mostki zgodnie z kolejnością, żeby później je włożyć na to samo miejsce, z którego się je wyciągnęło.
Czy pakowanie fabrycznie nowych szklanek może być zatem dobrą strategią?
Czy jednak pakowanie popychacza w to samo miejsce, z którego się go wyciągnęło wynika z faktu, że on już jakby dopasował swój zakres pracy do warunków konkretnego gniazda?