Jakiś czas temu zakładałem temat, w którym pisałem, że mój bloid jakiegoś czasu nieco trudniej przełączała mi się na gaz, ale odkładałem ten problem na później z uwagi - studia, przeprowadzka, itp. Jednak dzisiaj chyba mnie pokarało Podczas jednego z przełączeń na gaz, nastąpił jakiś strzał. Było to głuche i mocne uderzenie dochodzące spod maski. Po tym samochód zgasł.
Kiedyś (ze 3 lata temu) miałem już 'strzał gazu' i ucierpiał przepływomierz mimo, że mam jakąś tam klapkę zabezpieczającą. Po dzisiejszym strzale, bez problemu przełączał się na LPG, ale na niskich obrotach gasł. Co światła i co skrzyżowanie - kaput.
Pomyślałem, że z gazem jakoś sobie poradzę, ale miałem załatwić jeszcze parę spraw w mieście, więc pomyślałem, że pojeżdżę na benzynie. A tu zonk. Powyżej 2k obr/min zaczyna szarpać i przerywać, chociaż nie zawsze, jednak tylko przy dodawaniu gazu. Cały samochód skacze jak kangur, ale nie gaśnie. Nie reaguje na raz. I tak co chwilę. Najpierw chciałem ogarnąć instalację w serwisie LPG, miałem już nawet dzwonić, ale widocznie posypało się coś jeszcze, coś nie związanego z gazem - pytanie tylko co to może być? Coś z cewką zapłonową? Dolot? Umówiłem się jutro rano do mechanika, ale jakieś sugestie by się przydały, bo i tak ciągle się nad tym głowię. Wyczytałem właśnie na innym forum, że przy podobnym objawach winowajcą była łysa tarcza sprzęgła - to w ogóle możliwe? Co prawda, sprzęgło lekko mi się uślizguje na piątym biegu (ale nie zawsze) i dopiero miałem to robić. Z uwagi na to, że Omega teraz użytkowana jest sporadycznie, trochę odłożyłem to w czasie.
Aha, dla pewności dolałem trochę benzyny mimo, że miałem ok. 20 litrów w baku. Bez zmian Dodatkowo, kable i świecie wymieniałem 1,5 roku temu, ale nie wiem, czy to one mogłyby wywołać takie objawy.
Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam!
Edytowany przez 522, 01 lipca 2015 - 16:52.