Moje doswiadczenie z katalizatorem a wlasciwie z jego brakiem.
Kilka dni temu przywalilem katem o studzienke i go zagialem - samochod dostal lekkiego mula, wiec decyzja usunac kata. W pracy pogadalem z doswiadczonym spawaczemi i stwierdzil ze jak do tej pory ( a kilkanascie katalizatorow usuwal) najlepiej sprawdza sie pomysl wyciagniecia srodka - No to do dziela.
Kumpel odgial oslone kata nastepnie wycial otwor 20cm na 15 cm (okolo) i wydarl srodek, nastepnie zaspawal, zalozyl oslone ktora rownie zlapal migomatem w czterech miejscach (najwazniejsze to nie usuwal wysciółki (material miedzy oslona a katem) bo jak tego nie bedzie to moze dzwonic.
WRAZENIA - samochod odmulony, nic nie dzowni i nie brzeczy w srodku w zadnym zakresie obrotow nie stwierdzilem glosniejszej pracy wydechu (to nie tylko moje odczucia ale rowniez znajomych), na zew. powyzej 3500 - 4000 klockow slychac specyficzny dzwiek z wydechu "metaliczne syczenie" - ale tylko na zew. Jak schodzi z 6500 to slychac " "bulgotanie polaczone z cichymi strzalami". Wiec uwazam ze jest to lepsza opcja niz wstawianie strumienicy w wydech bo.......... np tansza. Pozdrawiam