Skocz do zawartości

Omega Klub Polska używa Ciasteczek. Zapoznaj się z Polityka Prywatności aby uzyskać więcej informacji. Aby usunąć ten komunikat, kliknij przycisk po prawej:    Akceptuje Ciasteczka

- - - - -

stracilem sens zycia


  • Proszę się zalogować aby odpowiedzieć
52 odpowiedzi na ten temat

#41 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 28 stycznia 2009 - 14:21

Podlacze sie pod ten smutny temat... Dzis moja zona (od niespelna 6-u miesiecy) powiedziala mi, ze juz mnie nie kocha i odchodzi ode mnie...Poznal kogos...tzn znala juz wczesniej ale teraz stracila uczucia do mnie a zapalala do niego...oczywiscie nie jestem bez winy, bylem strasznie zazdrosny ale teraz widze za nie bezpodstawnie...Probowalem jeszcze o nia walczyc ale powiedziala ze to definitywny koniec.Jest przynajmniej fair, nie chce mnie zdradzac - chce najpierw zakonczyc nasz zwiazek. Ona juz nie chce dac szansy naszemu malzenstwu, sam nie wiem dlaczego. Spadlo to na mnie jak grom z jasnego nieba. Oczywiscie byly przedtem jakies sprzeczki ale myslalem ze poprostu sie docieramy i tyle...nie wiem teraz co mam poczac...mieszkam z dala od rodziny i niestety wsparcie moga mi dac tylko telefoniczne...Wszyscy troje pracujemy w tej samej firmie wiec aby uniknac kontaktu zastanawiam sie nad powrotem do polski na stale...sam nie wiem co ze soba zrobic. 4 lata temu mialem taki sam przypadek z poprzednia partnerka, tyle ze ona zdradzala. tez juz bylismy zareczeni. moze to ze mna jest cos nie tak ze wszystkie kobiety ktore kocham tak mnie traktuja?sam nie wiem.mam strasznego dola. przysiegalem az po grob i przysiegalem szczerze...poradzcie cos prosze bo nie wyrobie...

#42 OFFLINE   SASIK

SASIK

    ** OMEGAlution **

  • 227 postów
  • Dołączył: 28-03-2007
  • Skąd: Pińczów

Napisany 28 stycznia 2009 - 17:21

No stary to jest ciężki temat i nie ma na to managera który potrafił by tym zarządzić.
Nie łatwo jest też cokolwiek podpowiedzieć jeśli samemu się czegoś takiego nie przeżyło, ale jak dla mnie to "...autobus juz odjechał..." i "...dwa razy do tej smej wody nie wskoczysz...".

Mam kolegę, który w wieku 23 lat ożenił sie z przynusu, ale naprawdę kochał swoją żonę i na początku wszystko wyglądało ok. Ona mieszkała z rodzicami na Śląsku a on pracował w Hiszpanii bo pracy w Polsce nie miał, ale przyjeżdżał często i wyglądali na szczesliwych ludzi. Niestety niedługo po urodzeniu dziecka jego żonie sie zwyczajnie "odwidziało" (tak jak Twojej choć zakładam że nie macie dzieci bo nic o tym nie wsponminasz) i wróciła do swojego poprzedniego "chłopaka". Pomimo że od tamtej pory nim gardziła, poniżała go, zdradzała, trwoniła jego pieniądze na siebie i kochanków i nakręcała rodzinę przeciwko niemu on przez dwa lata robił wszystko aby jednak do niego wróciła bo kochał ja naprawdę mocno i wybaczał jej wszystko co robiła.
Dziś on już wie, że stracił tylko dwa lata życia, mnóstwo pieniędzy i co najważniejsze swoją godność.
Wie też że te dwa cytaty przytoczone powyżej rzeczywiście opisują niejako to co tak naprawdę już się stało w jego życiu i że można nimi opisać każdy podobny do jego czy Twojego Chardy przypadek.

Nie mam pojęcia co między Wami zaszło, nie znam ani Ciebie ani Twojej żony, ale na przykładzie mojego kolegi mogę spokojnie wywnioskować, że nie ważne ile ma sie lat, ale do miłości i związku z drugą osobą trzeba dosłownie dojrzeć. Mój kolega w swojej miłosci do żony okazał się być bardzo dojrzałym i odpowiedzialnym pomimo młodego wieku człowiekiem, zaś ona wręcz odwrotnie.

Nie było i nie jest moją intencją by oceniać tutaj kogokolwiek zwłaszcza młodszych ode mnie (mam 34lata). Nie jest też moją intencją sugestia, że to kobiety są złe a męzczyźni pokrzywdzeni bo to samo powiedzenie działa przecież w obu kierunkach. To co chcę powiedzieć to miej swoją godność i nie trać czasu na "wczoraj" ale żyjąc "dzisiaj" planuj i myśl o "jutrze" bo tylko to możesz kontrolować i zmieniać.

I jeszcze jedno - nie chcę niczego sugerować, ale alkohol nie jest wogóle rowiązaniem, zaś utrzymywanie kontaktów z rodziną i ze znajomymi jak najbardziej tak.

Powodzenia.
Przedni napęd tylko dla dziewczynek !!
Sasik

#43 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 28 stycznia 2009 - 18:08

Dzieki za wsparcie Sasik

Po alkohol nie siegam bo przerobilem to ostatnim razem i faktycznie nie pomaga. Mamy oboje po 29 lat, ze soba jestesmy 2,5. dzieci faktycznie nie mamy, moze i dobrze bo ja juz nalegalem. Na szczescie mam wspaniala rodzine, rodzice zaoferowali sie nawet zeby do mnie jutro przyleciec i mnie wspierac ale nie chcialem. po ich odlocie byloby jeszcze ciezej a tak moze pare dni w samotnosci lub wsrod znajomych i oby mi przeszlo...na dzien dziesiejszy sam nie wiem czy wszedlbym dwa razy do tej samej wody...narazie nic oprocz ostrych i przykrych slow nie zaszlo- zadnych zdrad itp ale nie wiem czy dalbym rade przebolec ta sytuacje bez pomocy...narazie jakos sie jeszcze trzymam a pozniej zobaczymy
pozdrawiam

#44 OFFLINE   Drol Notab

Drol Notab
  • 133 postów
  • Dołączył: 25-08-2008
  • Skąd: Poznań

Napisany 29 stycznia 2009 - 23:05

...Na Te problemy nie ma mądrych. Jedyna pociecha, że nie powiedziała Tobie "żegnaj" albo "to koniec" po 10, 15 czy 20 latach małżeństwa. Jesteś młody...przed Tobą kawał życia i świata i ludzi. Trudno udzielać rad - właściwie każda rada będzie głupotą... Mogę jednak powiedzieć z własnego (i obejrzanego cudzego ) doświadczenia - Będzie Tobie lżej jak podejdziesz do "przegranych" i "kłopotów" jako nie do klęsk ale przyjmiesz to jako doświadczenie życiowe.
Jak zapisano w kodeksie Bushido - "Co cię nie zabije -to cię wzmocni"
I wierz że tam gdzieś jest ta Twoja "właściwa połówka jabłka".
[SIGPIC][/SIGPIC]
Bo wypadek to dziwna rzecz.
Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy
- Kubuś Puchatek

#45 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 29 stycznia 2009 - 23:54

no mam nadzieje ze gdzies tam jest...tylko ze bylem przekonany, ze to jest wlasnie ta...i dlaczego to musi byc takie bolesne???
wnioski z tej lekcji z pewnoscia wyciagne...
pozdrawiam

#46 OFFLINE   lendio

lendio
  • 3 116 postów
  • Dołączył: 02-07-2006
  • Skąd: PODKARPACIE
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Nie mam Omegi
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 30 stycznia 2009 - 13:08

Chardy musisz sie odciac calkiem od zony, czyli spakowac manatki i wrocic do polski, bo jeszcze gorzej bedzie jak zostaniesz tam gdzie zona i bedziesz ja widywal z innym gosciem.

Po powrocie ja bym zebral kumpli i poimprezowal troche. NIe mowie o jakims upijaniu sie, ale troche piwa na poprawienie humoru nie zaszkodzi. Po troche z czasem bedzie lepiej.
NIe siedz sam w domu, nie dzwon i ogolnie nie kontaktuj sie z zona, bo to najgorsze co mozesz teraz zrobic.

#47 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 20 lutego 2009 - 21:49

jakos przezylem te 3 tygodnie choc ciezko mi bardzo bylo. wyprowadzilem sie a ona zamieszlala z tym nowym gosciem, fajnie co?
we czwartek lece do Polski niestety jednym samolotem z nia (wyjaz byl zaplanowny juz wczesniej, zanim to wszystko sie wydarzylo) no i w piatek spotykam sie z prawnikiem zeby zalozyc sprawe rozwodowa. Mam zamiar tez spotkac sie z ksiedzem - mam nadzieje, ze uda mi sie zalatwic koscielne uniewaznienie malzenstwa bo to dla mnie bardzo wazne...ciekawe tylko jak to wszystko przetrzymam psychicznie. jak narazie i tak musze korzystac z pomocy psychologa...mam nadzieje,ze dam rade

pozdrawiam

#48 OFFLINE   Madzia

Madzia
  • 1 288 postów
  • Dołączył: 28-10-2007
  • Skąd: Kraków
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Omega A
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 20 lutego 2009 - 22:00

Oj... co do Kościelnego unieważnienia małżeństwa to bardzo ciężka sprawa!!! Nie nastawiaj sie na pozytyw bo ciężko jest.
Trzymaj sie mocno i wierzę, że przetrwasz!!!!

#49 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 21 lutego 2009 - 18:44

Oj... co do Kościelnego unieważnienia małżeństwa to bardzo ciężka sprawa!!! Nie nastawiaj sie na pozytyw bo ciężko jest.
Trzymaj sie mocno i wierzę, że przetrwasz!!!!


No niestety wiem o tym ale pozostaje mi juz tylko nadzieja, ze da sie to jakos zalatwic. moze to potrwac nawet kilka lat ale i tak bede do tego dazyl. nie wiem, czy jeszcze kiedys odwaze sie zlozyc komus taka przysiege przd oltarzem po tym co mnie spotkalo teraz ale zawsze lepiej miec taka mozliwosc niz jej nie miec. wszystko okaze sie w ciagu nastepnych dwoch tygodni. potem trzeba juz bedzie tylko wyleczyc sie z uczucia, co pewnie tez nie bedzie latwe...tym bardziej,ze pewnie bede musial ich jeszcze ogladac w pracy (bo gosc do ktorego odeszla to koles z pracy, przychodzil nawet do nas na imprezy). oboje nie maja zamiaru zmienic pracy. niestety nie poczuwaja sie do tego po tym co mi zrobili...life is not easy...:(

#50 OFFLINE   Madzia

Madzia
  • 1 288 postów
  • Dołączył: 28-10-2007
  • Skąd: Kraków
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Omega A
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 22 lutego 2009 - 19:44

oboje nie maja zamiaru zmienic pracy. niestety nie poczuwaja sie do tego po tym co mi zrobili...life is not easy...:(


Oni są szcześliwi wiec nie chcą sobie ytrudniać życia i po co mają zmieniać pracę.... Ty odejdź jak najdalej od nich i zacznij żyć od nowa. Nie zakłądaj z góry pewnych faktów (np. z ponownym ślubem) bo nie wiesz jak jeszcze Twoje zycie bedzie wyglądało.

#51 OFFLINE   Chardy

Chardy
  • 33 postów
  • Dołączył: 17-11-2007
  • Skąd: Bydgoszcz (PL)/ Greystones (IRL)

Napisany 22 lutego 2009 - 21:26

No niby racja, ze powinienem odejsc ale dlaczego ja mam zaczynac wszystko od poczatku choc nic nie zawinilem? przeciez nie zrobilem jej nic zlego a wrecz przeciwnie to ona sprawia mi bol to dlaczego ja mam zmienic prace?

#52 OFFLINE   Madzia

Madzia
  • 1 288 postów
  • Dołączył: 28-10-2007
  • Skąd: Kraków
  • Województwo: dolnośląskie
  • Auto: Omega A
  • Silnik: 1.8 18NV gaźnik

Napisany 22 lutego 2009 - 21:47

No niby racja, ze powinienem odejsc ale dlaczego ja mam zaczynac wszystko od poczatku choc nic nie zawinilem? przeciez nie zrobilem jej nic zlego a wrecz przeciwnie to ona sprawia mi bol to dlaczego ja mam zmienic prace?


Ale to Ty bedziesz cierpiał widząc ich razem i wydaje mi się, że w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie bedzie zmiana pracy, a nawet to konieczne wyjście. Po co masz codziennie ich razem widywać i "katować" się myślami... Nie jest Ci to już do niczego potrzebne.

#53 OFFLINE   mrufff

mrufff

    znooowu V8 gaddemnetsiet

  • 171 postów
  • Dołączył: 23-02-2009
  • Skąd: walsall

Napisany 18 maja 2009 - 21:26

ja wlasnie sie rozwiodlem zostawilem jej mieszkanie w polsce i pol domu a anglii zabralem kilka toreb ciuchow narzedzia i omege:). wplacilem 15000 funtow depozytu kupilem dom i zostawilem jej kompletnie wyposazony bo : jest matka mojej coreczki, ponizej krytyki sa dla mnie klotnie o siano przy rozwodzie, a po tzrecie wciaz ja kocham i mamy bardzo dobre relacje. moze kiedys za pare lat sprobojemy ponownie